Znów nie wygrali wygranego meczu

0
Tyszanie po końcowym gwizdku mieli nietęgie miny; fot. Łukasz Sobala/pressimages.pl
Reklama

Prowadzili 2:0, zremisowali 2:2. Piłkarze GKS Tychy po raz kolejny w tym sezonie stracili punkty w ostatnich minutach meczu, tym razem z Radomiakiem Radom. Żal kibiców Trójkolorowych jest tym większy, że byli w tym spotkaniu zdecydowanie lepsi od przeciwników.

Meczowi w ramach 18. kolejki Fortuna 1. Ligi towarzyszyło spore zainteresowanie kibiców. Na kupno wejściówki trzeba było czekać około 30 minut i sporo było osób, które weszły na trybuny w trakcie pierwszej połowy. A w tej już od początku działo się sporo. Dwie akcje lewą flanką Łukasza Monety i Bartosza Szeligi rozbudziły emocje tyskich fanów. Później wciąż było bardzo ciekawie. Bliski bramki był zawodnik gości Patryk Mikita, ale nieznacznie się pomylił. Obie strony atakowały w całkiem wysokim tempie, a atakom nieustannie towarzyszyło „pozdrawianie się” fanatyków obu zespołów. W 21. minucie Moneta ruszył z kontratakiem, rozrzucił do Sebastiana Stebleckiego, który znalazł w polu karnym Kubę Piątka. Pomocnik GKS nie sięgnął jednak piłki w kluczowym momencie.

Później tempo meczu nieco spadło, a ciężar gry przeniósł się do środka boiska. Przeważał zespół tyski, choć Radomiak potrafił się odgryźć. Brakowało jednak celności, tak jak przy strzale Damiana Jakubika. Warto zaznaczyć, że gospodarze grali bez swojego kapitana Łukasza Grzeszczyka, który pauzował za żółte kartki.

Wynik meczu otworzył dobrze dysponowany Moneta. Dośrodkowania z prawej strony nie przeciął bramkarz gości Mateusz Kochalski, a skrzydłowy GKS głową dobił piłkę do pustej bramki. W końcówce pierwszej części meczu Radomiak przycisnął, jednak nie doszło do wyrównania.

W drugiej połowie dość szybko mógł paść drugi gol dla gospodarzy. Maciej Mańka znalazł miejsce w polu karnym, ale piłka tylko obiła poprzeczkę. Zaraz potem odpowiedzieli goście – kapitan Radomiaka Leandro Rossi minimalnie chybił. W 65. minucie tyszanie mieli kolejną świetną okazję. Piątek znalazł się z piłką z lewej strony boiska i po ziemi podał do Monety. Ten z bliskiej odległości przestrzelił jednak wyraźnie.

Reklama

W końcu GKS dopiął swego. Po rzucie rożnym gola zdobył Łukasz Sołowiej. Chwilę później, po kolejnym kornerze, tyszanie strzelili po raz trzeci. Gol nie został jednak uznany przez prowadzącego mecz Marka Opalińskiego, gdyż faulowany był Kochalski. Radomiak mógł wyrównać w 78 minucie. Niefrasobliwie w polu karnym interweniował Marcin Biernat i wywrócił zawodnika gości. Rzut karny Leandro obronił jednak Konrad Jałocha. Zdało się to jednak na nic. W następnej akcji z lewej strony do środka zszedł Mikita i piłka po jego strzale, odbijając się jeszcze od obrońcy, wpadła do siatki obok zdezorientowanego bramkarza.

Goście atakowali. Sędzia do regulaminowego czasu gry doliczył aż 5 minut. W końcu Radomiak wywalczył rzut rożny. Po dośrodkowaniu piłki nie sięgnął Jałocha, ta odbiła się dwa razy od słupka, jednak w zamieszaniu dobrze odnalazł się Damian Nowak i z najbliższej odległości wbił piłkę do siatki. Stadion zamilkł. Zszokowani kibice nie mogli zrozumieć, jak tak dobrze grający GKS mógł wypuścić zwycięstwo z rąk, i to po raz kolejny w sezonie.

16 listopada 2019, Stadion Miejski w Tychach
GKS Tychy – Radomiak Radom 2:2 (1:0)
Bramki: 37’ Moneta, 72’ Sołowiej – 80’ Mikita, 90’+3 Nowak
GKS: Jałocha – Mańka, Biernat, Sołowiej, Szeliga – Daniel, J. Piątek (70’ Kristo), Połap, Steblecki, Moneta (84’ Szumilas) – Piątkowski.
RKS: Kochalski – Jakubik, Grudniewski (69’ Pietrzyk), Cichocki, Abramowicz – Mikita, Karwot, Leandro, Makowski (83’ Winsztal), Michalski – Górski (55’ Nowak).
Żółte kartki: Szeliga, Daniel, Mańka – Makowski, Abramowicz, Cichocki, Nowak, Michalski.
Widzów: 5236.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj