Tragedia na os. H. Najprawdopodobniej matka zraniła nożem swoje 1,5-roczne dziecko

0
Reklama

Dzisiaj (31 lipca) w jednym z mieszkań bloku przy ul. Honoraty w Tychach rozegrała się tragedia. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że najprawdopodobniej matka zraniła nożem swoje 1,5 roczne dziecko. Helikopter LPR przetransportował je do szpitala.

Napływa coraz więcej informacji na temat tragicznych wydarzeń, do których doszło w jednym z mieszkań bloku przy ul. Honoraty w Tychach. Jak poinformowała nas aspirant sztab. Barbara Kołodziejczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Tychach, o godz. 17.00 tyska komenda przyjęła wezwanie do interwencji domowej. Policjanci zjawili się w mieszkaniu przy ul. Honoraty, gdzie wydarzyła się tragedia. Do tej pory policja wstępnie ustaliła, że najprawdopodobniej 40-letnia matka raniła nożem swojego 1,5-rocznego synka. Dziecko przeżyło. Gdy przewożono je do helikoptera Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, chłopczyk, jak słyszymy, był przytomny. Kobieta, jak informuje tyska policja, była trzeźwa.

– Aktualnie trwają czynności wyjaśniające pod nadzorem prokuratury – mówi asp. sztab. Barbara Kołodziejczyk.

Z kolei st. kapitan Tomasz Kostyra, zastępca oficera prasowego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach, informuje, że interweniowano w bloku przy ul. Honoraty 61. Strażacy wezwani zostali do zabezpieczenia lądowiska helikoptera na boisku Zespołu Szkół nr 4. Trzech strażaków, jak słyszymy, zostało na lądowisku, a dwóch udało się do mieszkania przy ul. Honoraty 61. Byli już tam ratownicy medyczni i policjanci.

Jak słyszymy od st. kapitana Kostyry, rana cięta, która została zadana dziecku, była bardzo poważna. Strażacy pomagali ratownikom w reanimacji. Stan zdrowia chłopczyka był bowiem nieustabilizowany tzn. trzeba było, jak słyszymy, przywrócić mu akcję serca i samodzielny oddech. Było to niezbędne, by móc użyć do transportu helikoptera LPR. Śmigłowiec powinien przewozić bowiem jedynie tzw. pacjentów ustabilizowanych, tzn. samodzielnie oddychających i ze stabilnie pracującym sercem, gdyż na pokładzie śmigłowca bardzo trudno dokonywać czynności reanimacyjnych, a to, w razie kryzysu, zagraża życiu transportowanej osoby. I tu znajduje się odpowiedż na pytanie dlaczego helikopter LPR (przyleciały dwa śmigłowce) względnie długo czekał na rannego chłopczyka, zanim odleciał z nim do szpitala w Ligocie.

Reklama

(vis)

Areszt dla tyszanki, która raniła nożem swoje dziecko

Tragedia na osiedlu H. Lądowały dwa helikoptery medyczne

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj