Wieści ze szlaku: Rozmowa na Babiej Górze

0
Na Babiej Górze nie było okazji do podziwiania pięknych widoków, ale za to był czas na rozmowę o celu wyprawy; fot. uczestnicy wyprawy
Reklama

Co u piechurów idących 501 km Głównym Szlakiem Beskidzkim? Ostatnią relację mieliśmy z Krościenka. Tymczasem nasi wędrowcy – Jarek i Janusz – dotarli już do Węgierskiej Górki, mijając po drodze m.in. Turbacz, Rabkę Zdrój, Jordanów, Babią Górę, Rysiankę.

I właśnie na Babiej Górze, a dokładnie na Przełęczy Krowiarki udało nam się z nimi spotkać. Dosłownie na chwilkę, bo czas goni, bo pogoda teraz jest OK, a za chwilkę ma być deszcz, bo jak już idą to nie chcą za wcześnie odpoczywać…

400 km to ogromny wysiłek, szczególnie z plecakami, niezależnie od pogody. Noclegi nie zawsze są idealne, czasem deszcz i komary nie dają spać w zimnym lub rozpalonym jak piec namiocie. Posiłki też bywają różne, zależy co się chce nosić i gdzie się chce jeść.

Jednak panowie nie narzekają wcale na niewygody. Owszem, bywa ciężko, mokro, zimno itp., ale to stan przejściowy. Pewnie później będzie słońce, gdzieś się odpocznie i nabierze sił, gdzieś wypierze ubrania i wszystko będzie OK. Cały ten trud jest tylko przez chwilę, dzień, kilka dni. A przecież oni idą, żeby zebrać fundusze dla dzieci i ich rodziców,  którzy nie potrzebują pomocy tylko „przez chwilę”. Codziennie borykają się z wieloma trudnościami w samodzielnym życiu, w trosce o siebie, o swoją rodzinę, o zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Reklama

Jarek mówi: „Zobacz, ja ściągnę plecak, wrócę do domu, odpocznę i zapomnę o wysiłku. Dzieci z rozszczepem i ich rodzice tego plecaka nie ściągną nigdy,  czasem przywali ich swoim rozmiarem i ciężarem, czasem będzie lżejszy, ale będzie zawsze. Jesteśmy na tym szlaku po to, żeby ten plecak był lekki, wygodny i jak najbardziej dostosowany do potrzeb i możliwości. A na to, niestety, potrzeba wielu, wielu środków”.

Janusz opowiada, jak spotkani ludzie reagują na rozszczep kręgosłupa, na ich wyprawę, na informacje o działaniach  Fundacji. Czasem ciężko uwierzyć, że można zrobić coś bezinteresownego dla kogoś; że dzieci na wózkach uczestniczą w życiu społecznym; że wędrują po górach, a dorośli z RK [rozszczep kręgosłupa] zakładają rodziny i pracują.

Oprócz wielu kilometrów nogach, Jarek z Januszem mają za sobą wiele przegadanych godzin, tłumaczeń, wyjaśnień, rozmów o tym, dla kogo idą i po co. Opowiadają o SOS dla RK – programie dla przyszłych mam oraz tych, które już urodziły dziecko z rozszczepem kręgosłupa. O tym, jak potrzebują wsparcia specjalistów, fachowej literatury, szkoleń i warsztatów, na co przeznaczone będą fundusze z zrzutki.

Czasem wędrowcy zamieniają się w słuchaczy, bo każdy niesie jakiś bagaż doświadczeń, którym ma potrzebę się podzielić. Przeznaczone kilkanaście minut na rozmowę zamieniło się godzinę i obaj panowie pognali co tchu na Babią Górę żeby nadgonić czas, a nam pozostało wejście na Diablaka i rozmowy na temat podejścia do pomocy innym, o zaangażowaniu i różnych plecakach  na całe życie, które funduje nam los.

W sobotę kończy się już przygoda z Głównym Szlakiem Beskidzkim. Jarka i Janusza będziemy witać na ostatnim punkcie GSB – Ustroń Zdrój PKP, ok. godz. 14.00. Jeżeli ktoś ma ochotę dołączyć – serdecznie zapraszamy. Poznacie nas po ślimaku na plecaku.

Przypomnijmy, że akcja nosi nazwę #rozmowyna501km. Organizatorem jest katowicka Fundacja Spina. Chodzi o podnoszenie świadomości społeczeństwa na temat wady cewy nerwowej u dzieci i dorosłych; propagowanie aktywności ruchowej osób niepełnosprawnych; zbiórkę funduszy na działalność Fundacji Spina związaną z projektem „SOS dla Rozszczepu Kręgosłupa:  https://zrzutka.pl/4bvnra

Patronat prasowy akcji #rozomowyna501km: „Nowe Info”.

(r), relacja z trasy: Dorota Kozioł-Żurawska, zdjęcia: uczestnicy wyprawy

Wieści ze szlaku: Niespodzianka na Wielkim Rogaczu

Wieści ze szlaku: 200 km za nimi i 300 km przed nimi

Wieści ze szlaku: Zbóje i cudowne źródełko

Wieści ze szlaku: Najdłuższy kawałek ze wszystkich

Wieści ze szlaku: Bliskie spotkanie ze stadem żubrów

Wieści ze szlaku: Góry dymią

Wieści ze szlaku: Jak nie zatrzymać się przy Siekierezadzie?

Wieści ze szlaku: Na Tarnicy mnóstwo ludzi

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj